piątek, 13 stycznia 2017

Rozdział Siódmy

Poniższy rozdział, zawiera treści erotyczne. Jeżeli nie chcesz, aby psuły twoją fantazję o Bibliotekarzach, pomiń owe fragmenty.



***Cassandra***
Taksówka zatrzymała się przy samym apartamenci. Wyszliśmy. Aby tylko Anastasji nie było w domu. Znowu by chciała nas się pozbyć, a musimy odnaleść ten artefakt. Weszliśmy do środka. Na szczęście nikogo nie było. Podeszliśmy do tajemniczych drzwi. Ezekiek włożył klucz do zamka i przekluczył. drzwi otworzyły się. Weszliśmy do środka.

***
Cały pokój był czerwony. Najbardziej zszokowały mnie te wszystkie gadżety. Czy to czasem nie jest ten sam pokój, co w książce? Byłam w szoku.
- O co tu biega? - zdziwiła się półkiwnik.
- Jesteśmy w Pokoju Zabaw. Tutaj dzieje się fantazja Christiana Grey'a. - powiedziałam, mając banan na twarzy.
Nagle, przed nami, pojawiła się biała kartka. Podniosłam ją. 

Bibliotekarze,
Magiczny artefakt, jest ukryty w tym pomieszczeniu. Sami musicie dojśc jak go odnaleść. Podpowiem wam, że Będzie się wyróżniał od innych. Życzę wam powodzenia.

Podałam list dalej.
- Musimy przeszukać cały pokój. - odparła Baird.
- A co jeśli nic nie znajdziemy?
- Musimy. Nie ma innego wyjścia.
Jake podszedł do jakieś zabawki i uwarznie ją oglądał.
- Trzeba zabawić się tak jak on. Wtedy artefakt nam się ukaże.
Czxy on wie, co właśnie powiedział?
- Chcesz, abyśmy przzeżyli fantazję? - spytałam, ze zaplecionym rękoma.
Kiwnął tylko głową. Jeżeli mamy tak zrobić, to musimy wybrać osoby, które odegrają te przeżycia.
- Jestem za Cassandrą i Jake'iem - wydusił Ezekiel.
- Postradałeś zmysły? -  prawie walnęłam go w głowę.
- Spróbowanie was nic nie kosztuje. - dodała Baird.
No pięknie... Chyba nie mamy wyjścia. Podeszliśmy do łóżka, po czym nagle, usłyszałam kaszlnięcie.
- Chcecie nas oglądać? - musiałam spytać.
Tylko kiwnęli głowami. To co pamiętam z książki, muszę się cała rozebrać. Zrobiłam tak, po czym kucnęłam przy drzwiach. Oczywiście, zrobiłam sobie kok. Jake chyba wyjął jakiś sprzęt. Wyprostowałam dłoń i kazałam mu w nią walnąć.
- Bolało? - wydusił.
- Jak cholera! - krzyknęłam, całując swoją dłoń z bólu - Czułabym się lepiej, gdybyście naprawdę wyszli. Trochę się krępuję. Rozumiecie. - spojrzałam błaganie na Strażniczkę.
Baird skinęła głową i wraz z Ezekiel'em wyszła.

***Jackob***



Podniosłem Cassandrę z podłogi i przybliżyłem bliżej łóżka. Sam zaczynałem nie wierzyć, co właśnie czynię. Przy łóżku, znajdowały się kajdanki. Chyba. Przypiąłem rudowłosą przyjaciółkę i lekko podniosłem, po czym zdjąłem swoją koszulę.
- O rany.... - zrobiła szerokie oczy.
- Jestem brudny? - spojrzałem na swój tors.
- Nie sądziłam, że .... masz tak atrakcyjne ciało, Stone.
Ponownie chwyciłem w dłoń szpicrutę* i zacząłem dotykać nią jej delikatnego ciała.  Zaczęła delikatnie jęczeć. Dotykałem okolice brzucha, piersi o raz twarzy.
- Walnij mnie.... - wydyszała lekko słyszalnym głosem.
Chyba zwariowała! Nie będę bić koleżanki z pracy i za razem przyjaciółki.
- Jake... proszę...
Wziąłem głębokie wdechy i uderzyłem ją szpicrutą niedaleko pochwy. Jęknęła, a ja się wystraszyłem, że zrobiłem krzywdę, ale chyba to jej się podoba. Rzuciłem sprzęt na podłogę. Cassandra była cała spocona i chyba podniecona.
- Coś ci wyszło że spodni, Jake.
Ups. Sądziłem, że nie zauważy. Nagle, sam zacząłem się pocić. Musimy w końcu znaleźć ten artefakt. Zdjąłem spodnie z bokserkami, aż penis ukazał się w pełnej okazałości. Cassie jęknęła.
- Spory...  - dodała.
Podszedłem do niej i powolnym ruchem, wsadziłem członka w nią. Nie odbyło się bez rozkosznych odgłosów, które zapewne było słychać za drzwiami. To było tak przyjemne.... Podniosłem odrobinę Cassandrę, a ona mocniej mnie ścisnęła. Spojrzałem jej głęboko w oczy. Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłem.
- Cassie ....
- Jake ....
Próbowałem lekko popchnąć jej plecy, aby przybliżyła swoją twarz do mojej. Tak się stało! Jeszcze przez moment, spoglądaliśmy sobie w oczy, aż nagle nasze usta się dotknęły, a ja przyśpieszyłem ruchy ciała. Rudowłosa zaczęła coraz głośniej jęczeć i piszczeć. Zacząłem czuć, że mój pistolet się nabija, gdyż lada moment, wystrzelił. Odpiąłem przyjaciółkę z kajdanek i wyjąłem penisa, nadal się wpatrując w oczy dziewczyny.
- Zakochałem się w tobie, Cassandro Cillian. - wydusiłem po dłużej chwili.
- A ja w tobie, Jackob'ie Stone. - puściła uśmiech, po czym nasze usta znów się dotknęły.
Pocałunek trwał tak długo, że miałem wrażenie, jakby czas zatrzymał się w miejscu.
- Auć! - krzyknęła Cassie.
Naszym oczom, ukazał się latający .... bicz? Naprawdę?
- To czasem nie jest nasz artefakt? - spytała dziewczyna.
- Bicz, który lata artefaktem? Dobrze się czujesz?
- Przecież zwykłe.... no dobra, zabawki dla dorosłych zazwyczaj od tak nie latają!
Miała racje. Próbowałem chwycić sprzęt rękoma, ale od razu mi zwiał. A niech to! Cassandra chwyciła szpicrutę i walnęła bicz, aż upadł. Chwyciłem. Skierowaliśmy się ku drzwi i je otworzyliśmy. Oczywiście od razu ukazały się uszy Baird i Ezekiel'a przy drzwiach.
- Co wy robicie? - spytałem zaskoczony.
- My? - Baird spojrzała na Ezekiel'a - Nic.
- Magicznym artefaktem jest bicz. - powiedziała z lekką radością Cassie.
Posłałem przyjaciołom uśmiech i wyszedłem z pokoju, kierując się na schody.
- Jake! Nie zapomniałeś o czymś!? - spytała rudowłosa, po czym się odwróciłem.
- O rany... Stone... - wydusiła z szerokimi ustami Strażniczka.
Nie wiedziałem o co im chodzi .... Jasny gwint! Przecież jestem cały nagi!
- Dlaczego nic nie mówiłaś? - zacząłem się cofać.
- Myślałam, że od razu się skapniesz.
Zamknąłem drzwi i zaczęliśmy się ubierać. Po minucie, ponownie wyszliśmy. Przekazałem bicz Baird. Z pokoju Anastasji, zaczęło mrugać coś niebieskiego. Podbiegliśmy i okazało się, że lustro się uaktywniło. Na reszcie wrócimy do Biblioteki. Spojrzeliśmy wszyscy na siebie i przez nie przeliśmy.

*Szpicruta - https://www.crazyshop.pl/zasoby/images/crazy/middle/40182.jpg